Znowu dwa dni na Krymie. Tym razem Sewastopol i Eupatoria. W Sewastopolu, ściślej w Bałakławie, wsiadłem na kuter i popłynąłem w morze. Wypływając z portowej zatoczki, kuter znalazł się obok byłej radzieckiej sekretnej bazy łodzi podwodnych niegdyś uzbrojonych w rakiety atomowe.
W Eupatorii zajechałem do Alife chanum, czyli do Pani Alife. Chanum po arabsku znaczy - pani. Pisałem już o niej wcześniej, spotkałem ją niedawno w Bachczysaraju. Ona pracuje w muzeum etnograficznym w Eupatorii. Myślę, że czytelnik polubiłby ją, tak jak ja ją lubię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz