wtorek, 26 maja 2009

metasequoia glyptostroboides

Byłem już po raz któryś z rzędu w Krzemieńcu, małym miasteczku na zachodzie Ukrainy. Teraz to obwód tarnopolski, a więc dla Ukraińców to zachodnia część Podola. Historycznie Krzemieniec jest częścią Wołynia.

Z tym miastem wiążą mnie niewesołe tradycje rodzinne związane z miejscową pocztą, w której w latach 1938 - 40 pracował brat mojej Mamy.

W pierwszej połowie XIX w. Krzemieniec nazywano wołyńskimi Atenami. Tam było sławne liceum krzemienieckie - praktycznie szkoła wyższa z wielką biblioteką i unikatowym ogrodem botanicznym.


Muzeum Juliusza Słowackiego w Krzemieńcu

Po klęsce powstania listopadowego cale liceum z biblioteka, profesorami, studentami, drzewami, roślinami, meblami przejechało do Kijowa i stało się podstawa dla utworzenia uniwersytetu kijowskiego. I najstarszego ogrodu botanicznego w centrum miasta.

W Krzemieńcu już od ponad dwudziestu lat próbuje się odrodzić ogród botaniczny. O uniwersytecie, zdaje się także myślą.

metasequoia glyptostroboides
To drzewko w krzemienieckim ogrodzie botanicznym sam posadziłem przed dwoma lub trzema laty. Będzie kiedyś bardzo wysokie, może nawet osiągnąć wysokość 60-80 m. To metasekwoja gliptostroboidalna, daleka krewniaczka słynnych ogromnych sekwoi z Kalifornii. Uczeni myśleli, że ten gatunek całkiem wyginął - znano go tylko z wykopalisk. W latach czterdziestych znaleziono ich trochę w jednym chińskim powiecie i od tego czasu są sadzane w ogrodach botanicznych i parkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz